LRO: Lider odnosi pewne zwycięstwo, podium się oddala.

LRO: Lider odnosi pewne zwycięstwo, podium się oddala.

Niestety w tym sezonie zespół ratowników okazał się zbyt mocny, ZZ Kadra Bielszowice - Matik pewnie wygrała 5-1 i zmierza po tytuł Mistrza Rudzkich Orlików. Raczej niemożliwa jest obrona tytułu przez zespół Zygzaka, który obecnie do lidera traci już 10 pkt, nam natomiast podium wyraźnie się oddaliło, bardzo ciężko będzie odrobić 7 pkt stratę, szczególnie że zespoły Awir i Silesia Godula od początku rundy prezentują wysoką formę i dotrzymują kroku liderowi! Warto zaznaczyć że po 3 latach do naszego składu na pomoc powrócił Roman Liwa, który stanął między słupkami naszej bramki! Zapraszam na relację przygotowaną przez Przemka.

Do meczu przystąpiliśmy z świadomością o sile naszego przeciwnika, dlatego od pierwszego gwizdka nastawiliśmy się na grę z kontrataku. Zgodnie z przewidywaniami zespół ZZ Kadra przejął inicjatywę i dyktował warunki gry. My tymczasem mądrze się broniliśmy, niestety do czasu. Pierwsza bramka padła po błędzie naszego bramkarza, który niedokładnie wprowadził piłkę do gry. Napastnik przejął piłkę w środku pola i jednym podaniem wystawił ją swojemu koledze z drużyny. Ten bez zawahania wykończył akcję, uderzając praktycznie do pustej bramki. Kolejne minuty nie zmieniły obrazu gry. Łososie ustawieni na swojej połowie wyczekiwali na okazje do wyprowadzenia szybkiego ataku. Po kilku minutach bardzo ładną akcję przeprowadził napastnik przeciwnika, kilka razy mylił naszego obrońcę i ostatecznie uderzył tuż przy prawym słupku bramki. Z racji niekorzystnego wyniku próbowaliśmy stworzyć jakąś sytuację pod bramką przeciwnika. Na kilka minut przez końcem pierwszej połowy z pozoru niegroźną akcję rozgrywaną w okolicach połowy boiska, soczystym strzałem wykończył Przemek Jonczyk, ustalającym tym samym wynik pierwszej połowy na 2:1.

W drugiej części spotkania musieliśmy zagrać ofensywniej, jednak klasa przeciwnika powodowała, że prawie każda nasza strata kończyła się groźna sytuacją pod naszą bramką. Sami stworzyliśmy kilka sytuacji jednak najczęściej brakowało zimnej krwi. Z drugiej strony rywal kończył akcje bardzo silnymi celnymi strzałami. W kilku sytuacjach ratował nas Roman Liwa jednak przy trzech uderzeniach był bezradny. Tym samym mecz zakończył się wysoką porażką 5:1. Wyższość przeciwnika nie podlegała dyskusji, z naszej strony brakowało dokładności i wykończenia akcji. Gdybyśmy w sytuacjach podbramkowych byli tak zdecydowani i bezkompromisowi jak nasi przeciwnicy, wynik byłby lepszy. Upragnione podium oddala się i bardzo ciężko będzie powtórzyć wynik z zeszłego sezonu.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości